Nie ma co czarować, nadmierne promieniowanie UV negatywnie wpływa na tatuaż, kropka.
Mimo, że ciepło zwabia nas do naturalnego eksponowania kolorowych wzorów na naszym ciele, to zachowujmy się rozważnie. Jak bardzo rozważnie? Najlepiej wychodzić z domu tylko w nocy. W długich spodniach, swetrze i długich skarpetkach. Wtedy mamy stuprocentową gwarancję trwałości!
A tak na poważnie, jeżeli zadamy sobie kluczowe pytanie “Czy da się uniknąć promieni słonecznych latem?” odpowiedź oczywiście brzmi- nie. Dlatego w okresie letnim starajmy się nie robić tatuaży w miejscach, które będzie nam ciężko zasłonić. Zbyt duża ekspozycja na słońce w pierwszych tygodniach po wykonaniu tatuażu zwiększa kilkukrotnie ryzyko poparzenia i tworzenia się strupów. A co może zejść razem ze strupem? A no tusz.
Co więcej, skóra pod wpływem promieni nagrzewa się powodując blaknięcie tatuażu. Tusz umieszczony w skórze właściwej zmieni się pod wpływem promieniowania słonecznego. Mikrocząsteczki tuszu będą traciły kolor, np. biały stanie się szary a niebieski będzie szedł w kierunku zielonego.
No dobra, to jak ochronić ten biedny tatuaż przed rozjuszonym i krzywdzącym słońcem?
Po pierwsze, unikamy mocnego słońca. Jeżeli jesteśmy w miejscu nasłonecznionym- znajdźmy trochę cienia. Zbyt długie przebywanie na ostrym słońcu to męczarnia nie tylko dla tatuażu ale również dla organizmu.
Po drugie, smarujemy tatuaż kremem z filtrem. Najlepiej takim, który zawiera bardzo wysokie filtry UVA/UVB. Pamiętaj, aby smarować skórę kilkakrotnie zwłaszcza gdy wchodzimy do wody- filtry są wówczas zmywane i należy je położyć ponownie.
Dodatkowo, nawodnienie. Dobrze nawodniony naskórek z pewnością nie zaszkodzi w gojeniu. Z tego powodu warto pić dużo wody w trakcie procesu gojenia tatuażu jak i po jego zakończeniu.
Podsumowując, bez względu na to, jaki tatuaż posiadasz- duży, mały, czarny czy kolorowy możesz korzystać z kąpieli słonecznych jeżeli tylko odpowiednio ochronisz tatuaż.